Dzisiaj opiszę negatywne strony imprez masowych dla osób
pragnących wyjść na spacer z psem. Akcja dzieje się w Parku Fontann w Warszawie
przy ulicy Rybaki (notorycznie nazywanym Podzamczem). Oczywiście, główne
problemy mają miejsce w sezonie późno wiosenno-letnim, kiedy w owym parku
odbywa się dwa razy w tygodniu pokaz fontann.
W tym tekście chcę jedynie
zwrócić uwagę na to, jak ludzie nie dbają o dobra publiczne, które są dla
każdego. Bo na zaśmieconym trawniku nie tylko dziecko może zrobić sobie krzywdę
ale pies również. A ludzie często o tym zapominają.
W ciągu
tygodnia (do piątkowego wieczoru) jest przeważnie spokój. Dzieci pluskają się w
małej otwartej fontannie, ludzie spacerują, jedzą lody, siedzą na ławkach. Rzadko
kto zwraca uwagę, że idzie się z psem. Można powiedzieć, że światy osób bez psa
i tych z psem, w żaden negatywny sposób na siebie nie oddziałują.
Gehenna
zaczyna się w piątek wieczór i dopiero w okolicach niedzieli się kończy. Jest
problem, aby dojechać do domu czy dojść do domu, a spacer z psem jest już w
ogóle niemożliwy. Piękne, bezchmurne niebo wabi ludzi do tego trzy lata temu
odremontowanego parku, bo tam jest multimedialna fontanna. A przy tej okazji,
miasto uważa, że jest to idealne miejsce na organizację wszelkich eventów.
Tłumy ludzi chodzą i często nie patrzą czy mają coś pod nogami. A jak się ma
psa, sięgającego nieco ponad kostkę to można się obawiać, że zostanie zdeptany.
Jak już ktoś zauważy, że coś tam pod tymi nogami się „pląta” to jest wielki
zachwyt i koniecznie ten ktoś musi tego nieszczęsnego psa pogłaskać. Gorzej jak
suczynkę zauważy jakieś dziecko. Bardzo rzadko zdarza się by dzieci nie biegły
w stronę psa i zapytały się czy mogą pogłaskać. Stety, niestety moja suczynka
na widok, że coś (obojętnie czy to dziecko, pies czy piłka) biegnie/leci w jej
stronę ucieka by mieć jak najmniejszy kontakt z tym czymś. Przy bardziej
nachalnych psach pokazuje zęby, pod dotykiem dziecka „przytula się” do ziemi i
patrzy jakby tu czmychnąć. Wiele osób stara się wybyć na czas weekendu, spacery
ograniczać do niewielkiego miejsca obok swojego budynku, bądź wychodzi dopiero,
gdy cały ten „cyrk” się skończy.
Tłumy ludzi to nie wszystko.
Podoba mi się, że w Parku Fontann jest tyle koszy (mowa o „normalnych” koszach
na śmieci oraz kontenerach) porozstawianych w całym parku, dzięki czemu z
zebraną kupą nie trzeba iść 3
km aby ją wyrzucić. Jednak po większości pokazów i
imprez tam organizowanych pozostawionych papierków, ogryzków, folii, puszek,
szkła i chusteczek jest więcej niż niesprzątniętych kup na trawniku. Doznałam
szoku gdy kiedyś zobaczyłam na trawniku pozostawionego bez opieki, zużytego
pampersa.
Polecam wybrać się do tego parku
jedynie w ciągu tygodnia. W pogodny weekend mija się to z celem, chyba, że ktoś
lubi chodzić w tłumie ludzi. Osoby lubiące deszcz mogą spokojnie odwiedzić owe
miejsce, gdyż wtedy można spotkać niewiele osób, a i na pokazy przychodzi
garstka.
Kosz głównie przeznaczony na psie odchody, znajdujący się naprzeciwko Parku Fontann. |
"Straszące" lampiony na drzewach następnego dnia po ich "spełnianiu życzeń". |
Przy okazji tematu Parku Fontann, chciałam wrzucić kilka zdjęć sprzed remontu. To dla tych, którzy nie znali lub już nie pamiętają jak owy park wyglądał. ;) Ja zapamiętałam głównie to, że kiedyś było więcej zieleni. Niestety nigdy nie robiłam zdjęć samemu parkowi, dlatego jest ich dość mało.
Tu jedno zdjęcie z czasów remontu. 3/4 parku ogrodzone, zamiast ścieżek piach i trochę zieleni.
A tak wygląda park teraz:
Po jednej z letnich ulew w 2013 roku. |
Mam wrażenie, że we wszystkich odnowionych/ zrewitalizowanych parkach ciężko jest pojawić się z psem, kiedy jest ładna pogoda. T. na szczęście jest całkowicie pogodoodporna i nauczyła mnie tego samego, więc nie mam problemów ze spacerem w deszczu. Przykro natomiast, że psiarze i nie-psiarze nie potrafią funkcjonować obok siebie w pokoju - odrobina więcej zrozumienia z obu stron i mogłoby być naprawdę ok.
OdpowiedzUsuń