W ostatni
weekend miałam przyjemność mieć na tymczasie 4,5 miesięcznego Golden Retriever’a.
;) Gdy widziałam go ostatnim razem był małą, puchatą kulką. Zdecydowanie jest
już wyrośnięty i kulki nie przypomina. Jest za to bardziej słodki i pocieszny.
Pierwsze spotkanie z kotem wyglądało następująco. Szczeniak przechodząc obok kocicy, nie zauważył jej, natomiast u kota było widać grymas na mordce. Gdy ją dostrzegł lekko się zdziwił i się jej przyglądał. Jednak stwierdził, że jest dużo ciekawszych rzeczy w mieszkaniu i ją (brzydko mówiąc) olał. I tak do końca pobytu.
Jak to
szczeniak, bardzo lubi się bawić i nawet próbował zaczepiać psicę, jednak, ona nie miała ochoty się z nim ganiać. Ale nie ma tego złego – przecież można bawić się z
ludźmi lub samemu. W ruch poszedł gryzak, ringo i pluszowy baran, i tak zabawki
się „między sobą” zmieniały.
Psiaki miały okazję wyszaleć się
na działce, gdzie psica swoim nawykiem zaczęła kopać dołki aby dostać
się do buszujących myszy. Tym samym nauczyła szczeniaka kopać i szukać gryzoni. Po
całodziennej wycieczce zwierzaki padły szczęśliwe ze zmęczenia i w mieszkaniu
już tylko czekały aż położymy się spać.
Już dawno nie spędziłam tyle czasu ze szczeniakiem, dlatego ciesze się, że miałam taką możliwość. Młody jest cudną przylepą, fantastycznie się z nim pracuje i na pewno wyrośnie na wspaniałego i dużego psa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz